Krótka relacja Wojtka Łopusiewicza z przygotowań, podróży i pobytu w Argentynie

Na zgrupowaniu były dwa treningi dziennie, przeważnie pierwszy trening dotyczył aspektów walki, drugi dotyczył układów drużynowych.

Do Argentyny przylecieliśmy we wtorek, tego dnia padało, zamieszkaliśmy w hotelu 3 gwiazdkowym, 300 metrów od oceanu. Pozostałe dni były bardzo upalne z temperaturą ok. 30 stopni.

Drugiego dnia rano mieliśmy ważenie, potem reszta dnia była wolna, więc poświęciliśmy czas na zwiedzanie i zakupy.

Trzeciego dnia od 8:30 rozpoczęły się Mistrzostwa Świata konkurencjami technicznymi. W układach indywidualnych przegrałem pojedynek z zawodnikiem z Paragwaju, on chyba odpadł w walce o medal.

Układy drużynowe przegraliśmy z drużyną Niemiec. Po południu konkurencja technik specjalnych w której też nam się nie powiodło.

Czwarty dzień (piątek) – przedpołudnie czas wolny, dopiero od godz. 13 zawody. Tego dnia miałem walczyć, ale ze względu na opóźnienia, rozegrano tylko po jednej konkurencji na macie. Wieczorem, ok. godz. 19 odbyła się uroczysta gala otwarcia Mistrzostw Świata (prezentacje krajów, muzyka, pokazy tańca, fajerwerki, przemowy mistrzów Trana i Marano).

Piątego dnia (sobota) rozegrano konkurencją walk indywidualnych mężczyzn w kategorii do 70kg, w której to kategorii startowałem. Przed południem pierwsza walka z zawodnikiem z USA, po pierwszej rundzie przegrywałem, ale w drugiej rundzie odrobiłem i wygrałem. Druga walka z Irlandczykiem, podczas pojedynku dwukrotnie przeciwnik uderzył mnie głową w nos niestety mi go łamiąc, mimo kontuzji wygrałem. Trzecia walka była z zawodnikiem gospodarzy – Argentyńczykiem. Walka wyrównana ze wskazaniem na mnie, ale sędziowie orzekli, że przegrałem 3:1.

W konkurencji indywidualnych testów siły niestety nic nie rozbiłem.

Niedziela – konkurencje drużynowe. Nasza drużyna była w składzie: Olkiewicz, Rydz, Mieszczakowski, Mączka, Sidor i ja.

Konkurencja walk drużynowych: pierwsza z drużyną Argentyny 6:2 dla nas, wygrałem swoją walkę, druga z USA 6:4 przegrałem z zawodnikiem z plusa choć to ja kontrolowałem całą walkę. Trzecią drużyną na naszej drodze była drużyna Niemiec 7:3 (chyba), wygrałem z zawodnikiem z 58 lub 63. W finale zmierzyliśmy się z drużyną Włoch przegraliśmy 4:6, ja przegrałem swój pojedynek choć nie poczułem żadnego uderzenia nie, otrzymałem też żadnych ostrzeżeń. Zdobyliśmy srebrny medal i tytuł drużynowych Wicemistrzów Świata.

W drużynowych technikach specjalnych odpadliśmy nie zaliczając żadnej techniki, ja skakałem do łamania twimyo bandae dollyo chagi.

W konkurencji drużynowych testów siły – ja złamałem techniką ap joomuk jirugi 2 deski, następnie Rydz nie złamał 2 desek techniką sokal taerigi, Mączka rozbił 3 deski techniką yop chagi, Olkiewicz złamał 3 deski techniką dollyo chagi i Mieszczakowski złamał 2 deski techniką bandae dollyo chagi. Po pierwszej rundzie mieliśmy 20 punktów tak jak drużyny USA i Niemiec.

W dogrywce – pierwsza technika ap joomuk jirugi 3 deski: nikt nie rozbił, ani ja, ani zawodnicy USA i Niemiec; druga technika yop chagi 4 deski, tylko zawodnik z Niemiec złamał (u nas rozbijał Mączka).

Tym samym zdobyliśmy brązowy medal Mistrzostw Świata w tej konkurencji.

Oceniając Mistrzostwa Świata, z moich obserwacji wynika, że zawody tej rangi powinny być lepiej dopracowane organizacyjnie (zdarzały się duże opóźnienia i np. w sobotę mieliśmy problemy z powrotem do hotelu po zawodach ponieważ nie było dla nas autokaru, czekaliśmy na niego ponad 30minut) oraz pod względem technicznym (psuły się wyświetlacze i komputery), sędziowanie BARDZO stronnicze, na ponad 40 sędziów tylko 24 było spoza Argentyny, po przegranych walkach Argentyńczyków (nawet bardzo wyraźnie) były gwizdy, okrzyki i czasami rzucano butelkami, butami itp. na matę. W pewnym momencie był to mecz pomiędzy Argentyną, a resztą świata (np. walka finałowa w konkurencji walk drużynowych mężczyzn seniorów Argentyna – Polska; wszyscy kibice nie argentyńscy dopingowali polską drużynę; walka finałowa w kategorii +70 juniorów, finał Włoch – Argentyńczyk sala dopingowała Włocha).

W poniedziałek powrót, wyjazd z Mar del Plata do stolicy Argentyny Buenos Aires o 6 rano. Na lotnisku, ok. godz. 10 dowiedzieliśmy się, że linie lotnicze All Italia usunęły nasz lot z powodu małej ilości osób i połączono go z kolejnym lotem.. Zostaliśmy zakwaterowani na koszt linii lotniczych w 4 gwiazdkowym hotelu Sheraton, mieliśmy tam obiad, potem zrobiliśmy wycieczkę po Buenos Aires, kolacja i o 11 wylecieliśmy z powrotem do Rzymu (podczas lotu mieliśmy spore turbulencje). W Rzymie byliśmy ok. 19 zjedliśmy kolacje, przenocowaliśmy w hotelu i ok. 10 wylecieliśmy do Polski, w Warszawie byliśmy 12.30 na lotnisku. Następnie wszyscy rozjechali się do swoich domów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

81 − 80 =